niedziela, 20 marca 2011

Fallas, Fallas i po Fallas

Oto skończyło się największe święto Walencji. Oto po 3 tygodniach hulaszczych swawoli ma nastać spokój. Przez niektórych długo wyczekiwany. Oto mam zamiar wstać jutro na zajęcia o 8.00 obudzona przez budzik a nie przez petardy, orkiestry, śpiewy, tańce, krzyki..
I chociaż zmęczona już jestem tym szalonym święceniem dni świętych, to już się w oku łezka kręci w tęsknocie za wszelkimi spotkaniami towarzyskimi, za przyjemnościami które towarzyszyły tym krótkim wakacjom.
Nie jestem w stanie  przekazać atmosfery Fallas pisząc nawet najdłuższe zdania współrzędnie złożone.
Brak mi talentu. Im więcej emocji tym trudniej mi się wyrazić.
Żebyście mogli sami chociaż próbować sobie wyobrazić co tu się działo zamieszczam materiały pomocnicze. Wielu znajomych na facebooku odwoływało swoje skojarzenia do III wojny światowej. Ta przeszła własnie prze Walencje... z WIELKIM HUKIEM!


Jak widzicie nawet Ruda poszła z dymem..









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz